poniedziałek, 18 listopada 2013

List Pierwszy




Nazywam się Zu. Mam nadzieję, że kiedyś ktoś przeczyta moją wiadomość i dowie się jak wygląda, albo wyglądało moje życie. Ale to tylko płonne nadzieje. Pomimo to , chcę przedstawić moją historię.

Pochodzę z Genui, krainy słońca i urodzaju.Każdy człowiek jest tutaj szczęśliwy. Nikomu nie doskwiera głód, ani chłód. Istny raj.

Dzieciństwo spędziłam w osadzie zwanej Sacta, jednej z większych w naszym kraju. W gruncie rzeczy nie jestem jeszcze dorosła, a może czuję się taką, opisując swoje dzieciństwo. Co prawda, ono jeszcze się nie skończyło, ale skończyła się Genua. Mniej więcej czternaście lat temu spokój zakłócił Fers, człowiek,  który chciał zostać pierwszym władcą, jakiego Genua nigdy nie miała. Mój kraj był wolny i demokratyczny. Mieliśmy oczywiście władze i rząd, ale nikt nigdy nie ośmielił się zając stanowiska króla. Aż do tej pory. Fers mianował się królem, ale ludzie go znienawidzili. Był okrutny  i bezwzględny. Ustanowił nowe prawa i doprowadził kraj do upadku. Nie ma teraz Genui na mapie. A przynajmniej nie ma jej takiej, jaką pamiętałam z dziecięcych lat.

Gdy tylko Fers objął władzę, zaczął się horror. Ten tyran wysłał swe wojska przeciwko ludziom. Żołnierze wpadali do mów i porywali kobiety. Potem przewozili je do  Strefy Zamkniętej – miejsca , które mrozi krew w żyłach, miejsca gdzie biedne matki, babcie, żony i córki zdychały w cierpieniu przez wiele lat. Uratowały się tylko te najładniejsze, które Fers wybrał sobie do towarzystwa i rodzenia dzieci. Na reszcie testowano preparat X – środek mający uśmierzać ból. Lecz nie wszystko poszło zgodnie z planem. Te kobiety, które przeżyły podanie śmiertelnej dawki leku zamieniały się w zawrócone z oblicza śmierci odrażające potwory. Wszystko stało się dlatego, że ten okrutnik nienawidził kobiet. Traktował je jak śmieci. Gdy tylko urodziła się w domostwie nowa dziewczynka, natychmiast przyjeżdżali po nią. Chcieli by żeński ród wyginął. Twierdzili, że kobiety są niepotrzebne mężczyznom do szczęścia. W każdym domu ostali się tylko ojcowie i synowie, którzy nie potrafili sami sobie poradzić, umierali z rozpaczy. Wkrótce jednak ich też zaczęto porywać do wojska.

W moim przypadku było inaczej. Po urodzeniu matka ukryła mnie przed światem. Razem z moim młodszym bratem Rokko dorastaliśmy w spokoju. Mama powoli uświadamiała nas w jakim świecie żyjemy. Gdy miałam dziesięć lat przyszli po moją mamę. Zabrali też tatę. My z bratem ukryliśmy się u wuja, gdzie mieszkałam jeszcze miesiąc temu. Miesiąc temu – bo wtedy porwali mojego brata. Nie mogłam się z tym pogodzić więc odeszłam… szłam przed siebie… aż w końcu napotkałam na swej drodze kochaną Martę w podeszłym wieku, która byłam dla mnie niczym babcia, której nigdy nie miałam. Odtąd mieszkam z nią i mam schronienie przed strasznym światem. Którego o dziwo jestem częścią...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz